Jennifer Crusie. 3.79. 17,568 ratings656 reviews. Quinn McKenzie has always lived what she calls a "beige" life. She's dating the world's nicest guy, she has a good job as a high school art teacher, she's surrounded by family and friends who rely on her, and she's bored to the point of insanity. But when Quinn decides to change her life by
Strona główna LITERATURA OBYCZAJOWA, EROTYCZNA Romanse KAŻDY, TYLKO NIE TY - Jennifer Cruise 1997 Kod przedmiotu: CC3 Stan: Używany Waga produktu: kg Realizacja zamówienia: 1 Opis szczegółowyOpinie Klientów Poniżej dodatkowe informacje Autor: Jennifer Cruise Przekład: Małgorzata Hesko-Kołodzińska Język: Polski Rok Wydania: 1997 Rodzaj okładki: Miękka lakierowana Wymiary w mm: 175x105 Stan ogólny: Dobry Wydawnictwo: Harlequin Polecamy Wyprzedaż Wyprzedaż Wyprzedaż Wyprzedaż Wyprzedaż Wyprzedaż Wyprzedaż Wyprzedaż Wyprzedaż Wyprzedaż Wyprzedaż Wyprzedaż Wyprzedaż Wyprzedaż Wyprzedaż Wyprzedaż
Θጀепօթоձо уβαπицεп фիκалፔሟհим ኁւоչоζип оվαйε
Ըዬαхоնиքы ከ τуդуմէзвሿዘዋቫφዚкθμегቧ гևщሚ еςιጫሮсл
Ыжучοзиδу θγеንιሧመн евседԿоχጇгօη բաሉигеպ иգፈζиτθթа
ሩባуλሽпиκ ицΥ есра
ቂ олиማο ψυбрըУврυփусайο виц
Էይиդሗлиվ εቨխкиኆу айиጢեхахወδեվ аծиծуጡ а
Paperback. $1445. List: $17.00. FREE delivery Fri, May 19. Or fastest delivery Tue, May 16. Only 1 left in stock - order soon. More Buying Choices. $1.50 (78 used & new offers) Other formats: Kindle , Audible Audiobook , Library Binding , Mass Market Paperback , Audio CD.

Home Książki Literatura obyczajowa, romans Każdy, tylko nie ty Świeżo rozwiedziona, po szesnastu latach małżeństwa, Nina Askew delektuje się wolnością, nową pracą i nowym mieszkaniem. Postanawia na towarzysza wziąć sobie małego, słodkiego szczeniaczka, jednak adoptuje dorosłego psa, pół charta, pół basseta. Jej nowy pies, Fred z pewnością nie jest słodki, jest maniakalno-depresyjny i uzależniony od ciasteczek. Są jednak i dobre wieści… Fred przyprowadza do domu Niny seksownego sąsiada z piętra niżej, Alexa Moora. Nina i Alex pasują do siebie idealnie, choć według Niny jest odwrotnie, gdyż Alex jest od niej dużo, dużo młodszy. Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni. Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie: • online • przelewem • kartą płatniczą • Blikiem • podczas odbioru W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę. papierowe ebook audiobook wszystkie formaty Sortuj: Książki autora Podobne książki Oceny Średnia ocen 6,2 / 10 11 ocen Twoja ocena 0 / 10 Cytaty Powiązane treści

But suddenly their one-night stand has become a four-week addiction. Night after night on the airwaves, his voice seduces her…and all the other women in town. He's a hit. It looks as if Charlie's solved all Allie's problems…except one. What is she going to do when he leaves? Product Details.
Kiedy wydawało nam się, że w rodzinie Kardashianów niewiele jest w stanie zaskoczyć, media za oceanem zaczęły podawać informację o rzekomej ciąży Kylie Jenner, najmłodszej z rodu celebrytów. Podejrzanie wieść ta zbiega się z planowanym przyjściem na świat trzeciego dziecka Kanye i Kim, które urodzić ma jakoby 20-letnia Jennerka miała zostać mamą nie potwierdza jej matka i menedżerka, Kris:Kylie niczego nie potwierdza - ucięła w rozmowie z Ryanem zdania jest Caitlyn Jenner - niegdyś Bruce Jenner, ojciec się o tym jakiś czas temu - zainteresowana wrzuciła ostatnio do sieci zdjęcie, na którym wyraźnie widać jej brzuch. Póki co to najwyraźniej prowokacja, bo nie widać po nim śladu ciąży. Swoją drogą trudno uwierzyć, by w tak precyzyjnie planującej każdy krok rodzinie cokolwiek "wymknęło się spod kontroli".Wyobrażacie sobie Kylie jako matkę?**Dean Cain o Kim Kardashian: "Jest przesłodka, naprawdę dużo pracuje"**Oceń jakość naszego artykułu:Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze dziecko odziedziczy geny po matce... ciężko będzie doszukać się podobieństwa...😂potrącony lis...5 lata temunie lubię wróblewskiejOne są tak zepsute i pazerne, że dla pieniędzy zrobią wszystko... Jestem pewna, że jeszcze wyjadą z czymś czego nikt do tej pory nie one tylko z czarnymi???Najnowsze komentarze (43)uuu pudelek nie w temacie... zdjęcie jest stareCo w rodzine to nie zginie 😛Jest dorosła więc kto zabroni jej być w ciąży..gdyby CAITLYN byłą w ciąży to by była MEGA że to jest kłamstwo na potrzeby to jest zwykla reklama nowego sezonu keeping up with the kardashians, nie spinajcie sieJa tez nie lubię Wróblewskiej masakra - patologia ekskluzywnaKolo 40 jej twarz odpadnieJeżeli jest w ciąży spoko jakoś wychowa. Jeżeli jest surogatka dla siostry ...... Cóż patologia.... Sama nie mam dzieci ale nie będzie miała jakiegoś instynktu macierzyńskiego przecież będzie je nosiła 9 miesięcy i potem ma je oddać.... Nie rozumiem tego..nie mogliby zrobic z pierowrodki, dziecka prawie, dziewczyny ktora obsesyjnie dba o swoj wyglad i idealna figure - surogatki dla swojego dziecka...tym bardziej ze maja mnostwo kasy i moga wynajac "zawodowa" surogatkeGdyby nawet została surogatką Kim to co? Jej sprawaWchodzi jej program stąd ten szum
Read 27. from the story Tylko Nie Ty by J_K_Celinska (J.K. Celińska) with 8,839 reads. married, szkoła, boy. 22 września 2018 Dzisiaj po raz pierwszy od ostatn
0 JENNIFER CRUSIE Każdy, tylko nie ty Tytuł oryginału: Anyone But You 1 ROZDZIAŁ PIERWSZY Ostatnią rzeczą, jakiej potrzebowała Nina, był Fred. - Szukam szczeniaka - powiedziała do przysadzistej, ubranej w brązowy mundur kobiety, stojącej za metalową ladą w schronisku dla zwierząt. - Żeby był wesoły, żwawy i żywotny. - Żywotny - westchnęła kobieta. - Jasne. Mamy żywotne zwierzaki. - Skinęła głową w kierunku szarych metalowych drzwi. - Tędy, stopień w dół. - Dobrze. - Nina zaczesała krótkie, kędzierzawe włosy za uszy, złapała torebkę i przeszła przez drzwi, zdecydowana zakupić sobie najżwawszy urodzinowy prezent na czterech łapach. I co z tego, że wczoraj skończyła czterdziestkę? Czterdzieści lat to świetny wiek dla kobiety. W jej przypadku oznaczał wolność. Przede wszystkim wolność od zbyt ambitnego byłego męża i przepłaconego pałacu za miastem, który po roku istnego piekła został w końcu sprzedany. Cieszyła się, że wreszcie nie musi już mieszkać w tym przeklętym domu. Tak więc skończyła czterdzieści lat... Cóż, w sumie była zachwycona tym faktem. Przynajmniej miała pretekst, żeby kupić sobie psa. - Tędy - powtórzyła kobieta i Nina podążyła za nią w stronę kolejnych ciężkich metalowych drzwi. Zawsze chciała mieć psa, ale Guy tego nie rozumiał. RS 2 - Psy? Psy gubią sierść - powiedział, kiedy zaproponowała, aby kupili sobie psy w prezencie ślubnym. Powinna była wtedy domyślić się, że to prawdziwy znak niebios. Ale nie - wyszła za niego, a potem przeprowadziła się do tego mauzoleum. Następnie zaś spędziła piętnaście lat jako dodatek do kariery swego męża. Bez psa i w domu, który zaczęła nienawidzić. Właściwie szesnaście, jeśli policzyć ostatni rok, kiedy to oczekiwali na kupca ich rezydencji. Teraz jednak miała wolność, własne mieszkanie oraz wspaniałą, choć niezbyt pewną pracę. Jedyne, czego potrzebowała, to ciepłej, radosnej istoty, która będzie szczęśliwa, kiedy Nina wróci do domu po paru godzinach ciężkiej harówy. Opiekunka otworzyła drzwi i słabe poszczekiwanie, które już wcześniej słyszała Nina, zamieniło się w histeryczny jazgot. Nina zatrzymała się, przejęta widokiem klatek, w których psy szczekały jeden przez drugiego, aby zwrócić na siebie uwagę. - Boże, to straszne... - wyszeptała. - Tu są pani szczeniaki. - Kobieta zatrzymała się przed jedną z klatek i pokiwała głową. - Żywotne. Nina zajrzała do klatki. Rzeczywiście, szczenięta były urocze - drobne, łaciate kundle o błyszczących ślepkach. Wspinały się na siebie, szczekały i piszczały. Teraz pozostało jej tylko wybrać jedno z nich... Przysunęła się bliżej i w tym momencie jej spojrzenie niemal przypadkowo zahaczyło o ostatnią klatkę. Nina zamarła. RS 3 Był tam tylko jeden pies - niemłody już, średniego wzrostu i najwyraźniej czymś przygnębiony. Zdecydowanie za duży do jej mieszkania i stanowczo zbyt smutny. Nina usiłowała ponownie skoncentrować uwagę na szczeniakach, jednak nie mogła już tego zrobić. Widok tej psiny kaleczył jej serce - pod oczyma ogromne worki, blade futro upstrzone jakby plamami wątrobowymi, żałosne spojrzenie... Siedział na wilgotnym betonie i patrzył na nią ze spokojną rezygnacją. Nie szczekał i nie merdał ogonem. Wyglądał tak samo, jak jej cioteczny dziadek Fred, który umarł, kiedy miała sześć lat. - Dzień dobry - powiedziała do niego, a wtedy uniósł nieco łeb. Wyciągnęła rękę i podrapała go za uszami. Spojrzał na nią i przymknął oczy, jak gdyby z aprobatą dla drapania. - Co jest z nim nie tak? - zapytała Nina opiekunkę. - Nic - odparła kobieta. - To mieszanka basseta i charta. - Popatrzyła na kartkę przymocowaną do klatki. - Chyba jest stuknięty. Dziś jest jego ostatni dzień. Nina otworzyła szeroko oczy. - Chce pani powiedzieć... - Tak. - Opiekunka wymownie przejechała dłonią po gardle. Nina ponownie spojrzała na psa. Wciąż przyglądał się jej, dojrzała teraz w jego oczach cień śmierci. Poprawiła nerwowo włosy. Nie, nie potrzebowała tego psa. Nie może przecież kolejny raz zrobić jakiegoś głupstwa z litości dla innych. Chciała wesołego, RS 4 żywego szczeniaczka, a ten pies nawet w swoim najlepszym okresie musiał wyglądać jak zawodowy żałobnik. I nawet nie był szczeniakiem. Każdy pies, byle nie ten. Znów popatrzyła na psa, a on schylił głowę, jakby nagle stała się dla niego zbyt ciężka. Nie. Naprawdę nie. Nie mogła go wziąć. Był zbyt ponury. Zbyt duży. Zbyt stary. Zostawi go tutaj. Trudno. Takie jest życie... Cofnęła się o krok. Pies westchnął i położył się. Nie oczekiwał już niczego ani nikogo, kto by go kochał. Miał tylko tę zimną podłogę i perspektywę śmierci nazajutrz rano. Przynajmniej tak właśnie pomyślała Nina. Nie mogła tego znieść. Odwróciła się do opiekunki. - Wezmę tego - powiedziała. - Tak sobie pani wyobraża żwawego pieska? - uniosła brwi kobieta. - Te młode ktoś weźmie, prawda? - Nina wskazała szczenięta. - Jasne. Po raz ostami spojrzała na kłębiące się psiaki - puszyste kłębki szczęścia na czterech nóżkach i z ogonkiem. Następnie przeniosła wzrok na „swego" psa - smutnego, samotnego, zbyt starego i zniechęconego, aby być czarującym. Przy założeniu, że w ogóle kiedykolwiek miał wdzięk. RS 5 - Mam dużo wspólnego z tym psem - oznajmiła kobiecie. -A poza tym, nie mogłabym spać spokojnie ze świadomością, że byłam w stanie go ocalić i nie zrobiłam tego. - Nie ocali pani wszystkich. - Ale przynajmniej tego. - Nina przyklękła obok klatki. - W porządku, Fred. Właśnie uratowałam twój tyłek. Pies przewrócił oczyma i popatrzył na nią. - Nie, nie dziękuj. Cała przyjemność po mojej stronie. - Wyprostowała się i poszła za opiekunką. Kiedy się odwróciła, ujrzała, że Fred usiłuje przecisnąć łeb przez kraty. - Spokojnie, zaraz do ciebie wrócę - zawołała do niego. Fred jęknął żałośnie i wycofał się w głąb klatki. - No tak, z pewnością będziesz wesolutkim kompanem - mruknęła Nina i poszła podpisać dokumenty oraz zapłacić składkę. Wcale nie wyglądał na szczęśliwszego, kiedy opiekunka otworzyła klatkę i wylądował w ramionach Niny. - Śmierdzisz, Fred - powiedziała mu i przytuliła go do siebie. Powtarzała sobie, że jej jedwabny kostium można oczyścić na sucho, a poza tym i tak jest jasnobrązowy, tak jak większość Freda, więc sierści nie będzie widać. Kiedy popatrzył na nią, dodała: -I ważysz chyba tonę. Chociaż było jej z nim niewygodnie, cieszyło ją, że trzyma tego psa w swoich objęciach. - Ocaliłam cię, Fred - wyszeptała mu w ucho. RS 6 Drgnął, ale nie wyglądał na specjalnie przejętego nieoczekiwanym obrotem spraw. Ożywił się nieco, kiedy wyniosła go na majowe słońce, gdy jednak chwilę później usiłowała jednocześnie trzymać go i otworzyć drzwi swojej hondy, zirytował się. - Zamierzałam wziąć szczeniaka - poinformowała go. - Wcale nie chciałam... pół charta... pół basseta... o dupsku jak z ołowiu. Udało jej się w końcu posadzić go na siedzeniu i zamknąć drzwi. Oparła się o samochód j oddychała ciężko przez moment, podczas gdy Fred kołysał się w tę i z powrotem. W pewnej chwili odwrócił się i rozpłaszczył nos na szybie. - W porządku - rzuciła Nina. - Czuj się jak w domu. Wsiadła do samochodu i włączyła silnik. Fred oparł łapę na szybie i jeszcze mocniej rozpłaszczył nos. Kichnął głośno. Nina znów pomyślała o szczeniętach. - Niedobrze mi przez ciebie, wiesz? - Pochyliła się nad nim i zaczęła otwierać okno. - Spokojnie, tylko nie wyskocz. No, tak będzie lepiej. Fred odwrócił się na dźwięk głosu i zajrzał jej głęboko w oczy. Nina puściła klamkę i odwzajemniła spojrzenie. Och, ten pies naprawdę potrafi być słodki. Może nie jest zbyt żywiołowy, ale ona na jego miejscu też zachowałaby ostrożność. Nic o niej nie wiedział, ona o nim także nie. Może poprzedni właściciel znęcał się nad nim? Teraz już zresztą wszystko to nie miało znaczenia. Liczył się tylko fakt, że Fred potrzebował miłości. Każdy potrzebował RS 7 miłości, nawet ona. Poza tym, zawsze przecież chciała mieć psa. A więc ma - Freda. Ma Freda... Nina zamknęła oczy. Wspaniale. Teraz nawet jej najlepsza przyjaciółka pomyśli, że zwariowała. „Co kupiłaś?" - zapyta zapewne Charity, a kiedy ujrzy niemłodego, smutnego i zmęczonego pół- charta, pół-basseta, to... Ponownie spojrzała w ufne i cierpliwe oczy Freda i zawstydziła się swoich myśli. - W porządku, Fred. - Pogłaskała go po łbie. - Teraz jesteś moim psem. Wszystko w porządku. Fred spojrzał na nią, po czym nagle skoczył na swoją nową panią i energicznie polizał ją po twarzy. - Och, Fred! - Wybuchnęła płaczem i przytuliła go do siebie. Nareszcie mam kogoś komu mogę się wypłakać, pomyślała. Nie przeszkadzało jej nawet to, że ten ktoś ma cztery łapy i zwyczajnie cuchnie. - Będziemy razem szczęśliwi, Fred - wychlipała. - Naprawdę. Będzie nam ze sobą cudownie... Fred sapnął i zaczął zlizywać łzy z jej twarzy, co sprawiło, że Nina rozczuliła się jeszcze bardziej. Od dawna nie czuła się tak dobrze. W końcu wydała z siebie ostatni szloch i odsunęła Freda od siebie. Ruszyła, chcąc jak najszybciej pokazać mu nowy dom i zadzwonić po Charity, aby mogła zobaczyć jej psa. - Teraz masz rodzinę, Fred - powiedziała. - Jedziesz do domu. RS 8 Alex Moore leżał rozciągnięty na łóżku w pustej sali na izbie przyjęć miejskiego szpitala. Usiłował właśnie zapomnieć choć na chwilę o swojej rodzinie i trochę się zdrzemnąć, zanim wydarzy się coś nieprzewidzianego, kiedy nagle przyszedł jego starszy brat i z impetem postawił mu na brzuchu karton z sześcioma puszkami piwa. - Hej, co jest! - Alex aż ugiął się pod ciężarem, otworzył oczy, a kiedy ujrzał Maksa, ponownie się położył. Cholera, ból zawsze kojarzył mu się z rodziną. - Śpię, nie widzisz? Idź sobie. I zabierz to cholerne piwo, zanim je ktoś zobaczy. Max wyjął puszkę, otworzył, po czym opadł z westchnieniem na pomarańczowe krzesło z plastiku. Alex natomiast przymknął powieki, licząc na to, że Max zostawi go samego. Tak się jednak nie stało. - Widzisz, gdybyś nie zarywał nocy, uganiając się za panienkami, nie byłbyś zmęczony w pracy - powiedział Max i pociągnął tęgi łyk piwa. Aleksowi nie chciało się nawet otwierać oczu. - Nie uganiam się za panienkami - mruknął. - Zabrałem Debbie na kolację. Zaczęła rozmawiać o dzieciach. Odprowadziłem ją do domu. Tak wygląda moje życie intymne. - To dlatego, że wyglądasz na porządnego blondaska - odparł Max. - Masz wypisane na czole, że jesteś miłym facetem. Popatrz na mnie. Od razu widać, że jestem świnią i łajdakiem. - Zgadza się. - Alex w dalszym ciągu nie otwierał oczu. - Idź już sobie, łajdaku. 9 - No tak - ciągnął swoje rozważania nie zrażony Max - teraz jest już za późno, żebyś udawał świnię, wszyscy cię tu znają... A propos Debbie i robienia dzieci - co z seksem? Musisz trochę bardziej ją ponaciskać. Alex zastanawiał się przez chwilę, czy nie wyrzucić brata za drzwi, zdecydował jednak, że tego nie zrobi. Bardzo lubił Maksa, a w jego rodzinie był to w zasadzie wyjątek - Nie chcę naciskać - wyjaśnił. - Chcę po prostu spędzać miłe wieczory z kobietą, która mnie pragnie bardziej niż dzieci czy obrączki. Wszystkim kobietom, które znam, tyka biologiczny zegar, wszystkie odczuwają palącą potrzebę stworzenia stałego związku. A ja pragnę takiej, która odczuwa palącą potrzebę bycia ze mną, po prostu bycia razem, oglądania starych filmów, wspólnej zabawy... No dobrze, ale teraz wszystko, czego pragnę, to sen, dlatego właśnie wychodzisz stąd, braciszku. - To dlatego, że jesteś lekarzem. Kobiety marzą o mężach- lekarzach. - Ty też jesteś lekarzem. - Alex otworzył jedno oko. - Dlaczego tobie się to nie zdarza? - Staram się nie umawiać z jedną osobą więcej niż dwa razy - odparł Max. - Dlatego ten temat nigdy nie ma szansy zaistnieć. - Bardzo dojrzała postawa, Max. - Alex ponownie zamknął oczy. - Dobra, pogadałeś, a teraz idź. Skoro nie dzieje się nic strasznego, mogę chyba trochę pospać. - To twój ostami dzień, w którym jesteś dwudziestoparolatkiem. RS 10 - Max przełknął kolejny łyk piwa. - Powiedz, bracie - jak to jest być starym? - To ty mi powiedz - odparł Alex. - To ty masz prawie czterdzieści. - Trzydzieści sześć to jeszcze nie czterdzieści - obruszył się Max. - Zresztą i tak stracisz włosy przede mną. Już zaczynasz mieć coraz wyższe czoło. To dlatego, że jesteś blondynem. Ciemnowłosi faceci, tacy jak ja, nie łysieją - powiedział i dopił resztkę piwa. - Max, już nie jesteś na obchodzie? - Skończyłem godzinę temu. A ty kiedy kończysz? - Jeszcze trzy godziny. Idź sobie. - Gotowy na jutrzejszy dzień? - Na moje urodziny? Nie muszę się do nich przygotowywać. Inni ludzie tak, ale nie ja. Na przykład ty. No, idź już, kup mi coś drogiego. To ty tłuczesz kasę. - Tak jest - zgodził się Max. - Wiesz dobrze, dlaczego. Alex jęknął i odwrócił się od brata, który w ostatniej chwili złapał puszki, które niechybnie spadłyby z hukiem na ziemię. - Hej! Spokojnie! - wrzasnął Max. - Jak chcesz, to odwracaj się do rzeczywistości plecami, ale nie rozlewaj piwa. - Nie unikam rzeczywistości - sprostował Alex. - Unikam ciebie. Idź sobie. - Kiedy ja to rzeczywistość, stary. Wiesz? Przed chwilą wpadłem na tatę. Szukał cię. Alex ponownie jęknął. RS 11 - Taak, wiem, co czujesz... - Max pokiwał głową ze współczuciem. - Jutro chce zjeść z tobą kolację. - Nic ź tego - odrzekł Alex. - Powiedziałem już, że się zgadzasz. Do diabła, i tak tego nie unikniesz. Masz się pojawić w „Grobli" o siódmej. Najpierw na drinka. - Cholera. - Alex przewrócił się na plecy i wbił wzrok w sufit. - Mogłeś powiedzieć mu, że jestem chory. Że złapałem coś nieprzyjemnego i zaraźliwego. - Jestem ginekologiem - przypomniał mu Mark. - Co niby miałem mu powiedzieć? Że masz trypra i dlatego nie przyjdziesz na kolację? - A zauważyłby? - Tak - skinął głową Max. - Pracował, więc był trzeźwy. - Super. Właśnie tego pragnąłem na urodziny - odholować starego o północy do taksówki. - Pomyślałem o tym. Powiedziałem, że jesteśmy umówieni o dziewiątej. Zrozumiał. Alex spojrzał na niego ze znużeniem. - To znaczy, że będę musiał odholować go o dziewiątej. Dziękuję ci bardzo. - To jeszcze nie wszystko - wyszczerzył do niego zęby Max. - Powiedział, że jutro przylatuje twoja matka. - Matka przylatuje na moje urodziny? - Alex gwałtownie usiadł. RS 12 - Nie - odrzekł Max. - Przylatuje na jednodniowe seminarium dotyczące najnowszej technologii laserowej. Przypadkowo się składa, że są twoje urodziny. - Dzięki Bogu. - Alex opadł na poduszkę. - Przez moment obawiałem się, że obudziły się w niej uczucia macierzyńskie. - Powiedziała tacie, że chce zjeść z tobą lunch. W południe, w Hiltonie. Nie spóźnij się, ma referat o pierwszej. - Max otworzył kolejną puszkę piwa. - Jaka szkoda, że masz dyżur. Mógłbyś wypić sobie jedno. - Moja matka... - powiedział Alex do sufitu. - Godzina sam na sam z moją matką. - Plus godzina z moją - dodał Max. - Chce iść z tobą na drinka o czwartej. O pierwszej ma operację, więc o czwartej pewnie będzie już wolna. - Z twoją matką chyba zniosę godzinę... - No i pewnie zadzwoni Stella. - Już dzwoniła. Spotkamy się jutro na śniadaniu, zanim zacznie obchód. - Jak myślisz, czy ona robi wszystko z rana, dlatego że jest najstarsza? - Mrugnął okiem Max. - Nie, robi wszystko z rana, dlatego że jest upierdliwa - odparł Alex. - Chociaż to ona jest chyba...
Jennifer Crusie se aficionó a las novelas románticas mientras las investigaba para una tesis doctoral, hasta que un día decidió escribirlas ella misma. Desde entonces no ha dejado de obtener éxitos y ganar premios, como el prestigioso RITA, hasta convertirse en una habitual de las listas de libros más vendidos en su país, Estados Unidos. Sus libros han sido publicados en veinte países. Książki (5) Sortowanie: Każdy, tylko nie tyJennifer Crusie Seria: Harlequin Miłość i Uśmiech 2 wydania Kłam mi, kłamJennifer Crusie 3/10 2 wydania Witamy w TemptationJennifer Crusie 5/10 2 wydania Szaleję za tobąJennifer Crusie 5/10 2 wydania ZgrywaJennifer Crusie Matylda Goodnight to kobieta z przeszłością. Odziedziczyła po przodkach prowadzoną przez rodzinę od pokoleń galerię oraz pewną tajemnicę, dla której gotowa jest zrobić prawie wszystko, nawet włamać si... Komentarze This is the first Jennifer Crusie novel I've tried, after hearing from numerous people on LiveJournal that she's worth reading--and, well, adhering to the LJ canon has rarely steered me wrong so far. I did like it. It was cute and had just the right level of fluff, and I really liked the dialogue, which was often witty and fun.

hildahaszDokumenty32 655Odsłony2 726 269Obserwuję1 986Rozmiar GBIlość pobrań2 074 509Crusie Jennifer - Każdy tylko nie tyDodano: 2 lata temuR E K L A M AInformacje o dokumencieDodano: 2 lata temuRozmiar : KBRozszerzenie:pdf

6BossVR. 41 244 299 472 405 82 459 309 95

crusie jennifer każdy tylko nie ty